niedziela, 28 lutego 2016

Jedząc posiłek z Rondla Ludwika

"Reklama dźwignią handlu" w Naszym przypadku sprawdza się w 100%.  Lubimy zaglądać do miejsc z ciekawą nazwą. Przyszedł czas na "Ludwiku do Rondla" :)


Środek dosyć mały, przytulni, oczywiście w tle różnego rodzaju rondelki. Przy jednym stoliku siedzieli goście z zachodniej granicy naszego kraju. Duży plus dla kelnerki, która bez problemu dogadywała się z nimi w języku angielskim.





Z racji tego, że trochę zimno za oknem postanowiliśmy rozgrzać się grzańcem.


Na sam początek mój partner zamówił sobie tatara, którym był zachwycony. Moja ocena tutaj się nie liczy, ponieważ niecierpię surowego mięsa :) podobno do tatara trzeba dorosnąć, więc za każdym razem staram się spróbować. Póki co moje kubki smakowe nie akceptują tego dania:)


Na główny posiłek wybrałam makaron ze szpinakiem i piersią z kurczaka, partner kopytka z kurczakiem w sosie koperkowym i surówkami.



plusy:
-jedzenie smaczne, duże porcje, wystrój pasujący do koncepcji
-bardzo mi sie spodobało gdy na sali posiłek z gośćmi jadł kucharz:)

minusy:
- gdy piliśmy grzańca zaatakowała nas duża ilość muszek- owocówek! nie mamy zielonego pojęcia skąd się wzięły i odczuwałam lekki dyskomfort sprawdzając co chwilę czy przypadkiem któraś nie ma ochoty na kąpiel w moim kubku
- toaleta niby czysta ale o zgrozo- był w nim ręcznik materiałowy taki, który każdy z nas używa w swoim domu.... zdecydowanie nie wytarłabym w nie swoje ręce. Także błagam o papierowe ręczniki.
-moim zdaniem ceny powinny być troszkę niższe.



Mm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz