środa, 12 sierpnia 2015

Chłop ze wsi wyjdzie. Wieś z chłopa nigdy!

Taki wpisik na gorąco, bo jeszcze moje emocje nie opadły.


Jestem dzisiaj z rodzinką na obiedzie w restauracji. Bardzo ładnej, zaaranżowanej w stylu prowansalskim, z pięknym ogrodem, dużą urokliwą salą i bardzo miłymi dwiema paniami, które ogarniały całą restaurację. 
Zajęte 3 stoliki - jeden przez małżeństwo z pieskiem (plus ode mnie dla restauracji, że akceptują zwierzęta), drugi przez ekipę 6 osobową, trzeci przez 4 osoby. Wybieramy swój koło klimatyzacji, dostajemy menu, każdy wybiera swoje danie, tata dopytuje się jakie jest danie dnia, kelnerka z uśmiechem na twarzy odpowiada na pytanie. Czekamy na złożone zamówienie, w międzyczasie kelnerka przynosi napoje, toczy się zwykła rozmowa, doczekaliśmy się naszych dań ( przepyszne i ogromne porcje). No i się zaczęło...
Ekipa 6 osobowa skończyła żreć, 5 idzie w stronę drzwi a mężczyzna (przypuszczam "głowa rodziny") podchodzi do kasy żeby zapłacić i pyta się czy kelnerka przyniesie mu rachunek na co dziewczyna odpowiada,że już szykuje i prosi żeby pan poczekał, bo płaci się tutaj. "mężczyzna" ( nie zasługuje na napisanie z dużego M) mówi, że chciałby zwrócić uwagę: jedzenie dobre ale OBSŁUGA FATALNA I BEZNADZIEJNA!!! Dziewczyna zrobiła minę jakby dostała w twarz i coś się jej przesłyszało a ten dalej swoje że powinna się nim zainteresować, jak zbierała talerze z drugiej strony sali to powinna zajrzeć do nich czy wszystko ok, bo PRZECIEŻ ONI MOGLIBY TAM JUŻ UMRZEĆ I CO WTEDY? Wszystkim z mojego stolika widelce z zawartością zawisły w powietrzu przed otworem gębowym. Czy mi się to kurwa śni!? Dalej było już tylko gorzej : że on jest klientem- klient płaci klient wymaga! a najlepsze padło na koniec: że on mieszka w STANACH i takie zachowanie jest niedopuszczalne. Myślałam, że spadnę z krzesła. Najpierw zabrała głos w obronie kelnerek pani od pieska i powiedziała, że ona się z taką opinią absolutnie nie zgadza i w odpowiedzi od tego buraka usłyszała, że to jej problem. Odezwał się tata Maniury, że on mu przeszkadza w spożywaniu posiłku z rodziną i nie ma ochoty na wysłuchiwanie jego głupot. 
Wieśniak zapłacił i wyszedł ze swoją rodzinką (oczywiście nikt nie otworzył gęby i nie powiedział do widzenia) wchodząc do rozklekotanego starego peugeota, nie wspomniałam, że był ubrany jak typowy wieśniak: sandały i skarpety ( kurwa jest prawie 40stopni!) spodenki za kolano i sprany t-shirt.
Ja rozumiem, że można być niezadowolonym z obsługi ale jeżeli ktoś ma klasę to albo bierze panią na bok i jej o tym mówi, a jeżeli ma mniejsze jaja to idzie na rozmowę z menagerem TEŻ NA OSOBNOŚCI!

A na koniec nie byłabym sobą: wychodząc mówię do tej niczemu winnej kelnerki: "Co prawda my nie mieszkamy w STANACH ale jedzenie na wysokim poziomie a obsługa REWELACJA! Do widzenia" Kelnerka uśmiechnęła się skromnie i podziękowała.




Wam życzę troszkę chłodniejszej nocy a wieśniakom rewolucji żołądkowych i żeby wam zabrakło papieru!

Mm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz